Friday, June 11, 2021

Return to the past/Powrot do przeszlosci

Dawno, dawno temu... za siedmioma gorami, za kilkoma morzami (zaleznie od tego, gdzie mieszkacie), w 1993 roku, zaczelam wyszywac pewien wzor z czasopisma robotkowego, opracowany na podstawie XIX-wiecznego oryginalu w stylu Welny Berlinskiej. W tamtych, jeszcze przed-internetowych, czasach, trudno bylo nabyc jakis fajny material do wyszywania. W lokalnych sklepach krolowala tylko biala lub kremowa Aida. Nabylam wiec w zwyklym sklepie z materialami czarna tkanine, ktora na oko wydawala mi sie rowno utkana i taka, gdzie bylabym w stanie mniej wiecej wygodnie widziec indywidualne nitki watku i osnowy - wtedy jeszcze moj wzrok byl prawie sokoli (porownujac do stanu dzisiejszego)😁. Do dzis nie mam pojecia jaki jest sklad tego materialu. W dotyku jest podobny troszke do Lugany, tylko bardziej wiotki. Poniewaz wtedy bylam dosyc niedoswiadczona w hafcie krzyzykowym, uznalam, ze wyszywanie dwoma nitkami przez dwie nitki materialu bedzie wygladalo ok. Niestety, jak widac, wyszlo bardzo grubo, a material okazal sie miec gestosc 46 nitek na cal (to tak, jakby Aida miala gestosc 23). Nie tylko wyszlo grubo, ale tez koslawo, poniewaz trudno upchac muline rowniotko, a jednoczesnie bardzo ciasno. Do koslawosci sciegow przyczynilo sie takze  wyszywanie bez szkla powiekszajacego, czesto w pociagu (jadac do/z pracy), w niezbyt dobrych warunkach swietlnych, na czarnym tle. Do tego dochodzi fakt, ze material ten nie zostal utkany tak rowno, jak mi sie wydawalo, i krzyzyki zamiast byc kwadratowe, wyszly lekko prostokatne. Po pewnym czasie robotka mi sie znudzila, potem o niej zapomnialam, a jak juz sobie o niej przypomnialam, to wolalam inne, "ciekawsze" projekty. I tak ugrzezla ona w ponizszym stadium, az do niedawna.

A long, long time ago, in a faraway land (well, depending on where you live), in 1993, I began stitching a lovely Berlin Woolwork pattern found in a magazine. Back then, in the pre-internet era, it was rather hard to locate a variety of good cross stitch fabrics. My local stores basically offered just white or cream Aida. So, naturally, I went to a fabric shop and bought something that looked like an evenweave, and where I could more or less see the threads comfortably - back then, my eyesight was much, much better.  To this day, I have no idea what kind of fabric I bought, but it feels comparable to Lugana in stretch and softness. Because back then I wasn't very experienced in cross stitching, I thought that using two strands of floss over two threads of a 46 count fabric was a good idea. Evidently, it wasn't. 😁 My stitches came out very fat, uneven and packed so tightly together, they couldn't breathe.  The unevenness was further exacerbated by the fact, that I was stitching without a magnifying glass, often during a train ride to/from work, in a less than optimal lighting, on a black background!  Add to all this the fact, that the fabric is not exacly an evenweave, which means that instead of square, my stitches are slightly rectangular. After some time, I got bored with this project and then completely forgot about it. Once I remembered it, I was too busy with other, more interesting things. So, there it was, in cross stitch limbo, halted at the stage shown below. Until recently.

Najpierw chcialam ja po prostu wyrzucic, ale szkoda mi bylo, wiec postanowilam ja skonczyc. Poniewaz po dwudziestu osmiu latach wzrok juz nie jest ten sam, wyszywalam przy pomocy specjalnej lampy z lupa. Jak zobaczylam ten moj haft po latach w powiekszeniu, to szczeka mi opadla jakie te krzyzyki nierowne! A wtedy mi sie wydawalo, ze takie fajne byly. 😆 No nic, zacisnelam zeby, skonczylam i oprawilam, aby wygladalo "dostojniej". Passepartout pomalowalam farba, aby odzwierciedlala charakter haftu. Poniewaz musialam kontynuowac taka sama iloscia pasemek muliny, haft nadal jest gruby i daleki od idealu, ale... da sie z tym zyc, szczegolnie jak sie na to patrzy z daleka. No wiec, tak to wszystko na koniec wyglada (fotki ponizej). Teraz zostalo mi jeszcze kilka sporych UFO'kow do skonczenia, ale na razie nie mam na nie ochoty (dobrze, ze jest ich "tylko" 7) i czasu.

At first, I just wanted to chuck it in the trash pile, but I felt kind of bad about that, so I decided to just finish it. Since my eyesight is not the same anymore, I had to use a lamp with a magnifying lens. When I saw my stitches enlarged, after all those years, I was shocked at how uneven they were, especially that at the time I made them, I thought they looked pretty good. 😆 Well, I just pulled myself together, finished the thing and framed it, so it would look more "dignified". I painted the mat with acrylics, to reflect the character of the embroidery better. Because I had to continue using two strands of floss, the stitches are still fat and far from ideal, but... I can live with that, especially when looking at them from a distance. So that's what the whole thing looks like (photos below). Now, I "only " have 7 more UFOs to finish, but at this time, I just don't have the motivation or time for them.

Specifications/Dane:
Pattern/Wzor: "The Romance of Roses", footstool,from Treasures In Needlework, Fall 1992
Thread/Nici: DMC cotton



Wszystkim bardzo dziekuje za odwiedziny. Zycze milego i cieplego dnia. 

Thank you all for visiting. Wishing you a nice and warm day.