Saturday, January 25, 2020

Maskonur i przemyslenia


Witajcie! Umyslilam sobie zeby napisac cos inspirujacego z okazji nowego roku, ale nic z tego. Juz od pierwszych dni tego roku bardzo duzo sie dzialo, i to niekoniecznie dobrego - "prawie-wojna" USA z Iranem, nowy wirus rozprzestrzeniajacy sie po swiecie, wogole jakies takie ogolno-swiatowe napiecie, nie mowiac juz o klopotach osobistych i o stracie jednej z bardzo lubianych robotkowiczek na Facebooku. W konsekwencji, takie cos, jak robotki reczne bledna na tle wydarzen i wydaja sie niewazne, niepotrzebne i czesto niepraktyczne (no, nie wszystkie). I w tym jednak sedno, ze to sie tylko tak wydaje. Takie wlasnie rozne kreatywne zajecia sa bardzo, ale to bardzo wazne, i uwazam, ze powinno sie je kontynuowac, szczegolnie wtedy, gdy jest nam, lub ogolnie na swiecie, ciezko. One nie tylko pozwalaja sie nam troche zrelaksowac i dac choc chwilke zapomnienia o zlym. One przede wszystkim podnosza nas, i w efekcie innych ludzi, na duchu (nawet gdy sie nie udaja, lub wydaja sie brzydkie). A to jest bardzo wazne, bo swiat potrzebuje podniesienia na duchu, szczegolnie teraz gdy wielu ludzi odnosi sie do siebie wrogo i nie ma nawet ochoty, lub umiejetnosci, spojrzenia na sprawy okiem drugiego czlowieka. Zlo jest bardzo zarazliwe, ale zarazliwe sa tez dobro i zyczliwosc. Zajecia kreatywne, poprzez ich pozytywne dzialanie na psychike i duchowosc, przyczyniaja sie do tego, ze nastawiamy sie do swiata bardziej zyczliwie i automatycznie przekazujemy to dobro dalej. Hmm... robotki reczne jako narzedzie do walki ze zlem. Brzmi to smiesznie, ale... czemuz by nie? Tak czy owak, dziergajcie, wyszywajcie, malujcie, tkajcie, tworzcie, bo to samo dobro.
       A odnosnie nowego roku i tego ptaka na zdjeciu powyzej... Wielu ludzi postanawia - a to zaczac diete, a to czytac wiecej ksiazek, a to sprobowac czegos nowego. Dla mnie czyms nowym bylo zmierzenie sie z haftem typu blackwork, czyli wyszywanie roznymi wzorami w jednym kolorze (tradycyjnie czarnym). Zawsze mnie on troche intrygowal, ale tez troche odstraszal, bo nie wiedzialam jak sie wlasciwie do tego zabrac i wogole co, i jak. Az nadarzyla sie super okazja, bo okazalo sie ze Royal School of Needlework (czyli Krolewska Szkola Haftu) zaczela oferowac rozne kursy haftu przez internet, w tym wlasnie tez blackwork. I musze powiedziec, ze jestem bardzo zadowolona, bo zamiast szukac po internetach, to czlowiek dostaje wszystkie informacje, zwiezle i wyrazne od instruktorki, mozna sie uczyc we wlasnym tempie i nie trzeba sie martwic o dobor materialow, bo szkola wysyla kursantom niezbedny zestaw do domu. I okazuje sie, ze ten haft to nic trudnego i wlasciwie odnosilam wrazenie, ze jest to tak jakby malowanie obrazu wzorami i roznymi grubosciami nici. Na kursie tym wyszywalysmy ptaka - maskonura. Ponizej ptak w trakcie. Bylo troche parkowania nici, ale nic wielkiego, przynajmniej w porownaniu z wielkimi haftami krzyzykowymi.
A tu juz maskonur ukonczony:
Bardzo dziekuje za odwiedziny. Pozdrawiam mocno i zycze pieknego, spokojnego i pelnego zyczliwosci wokol, dnia.

3 comments:

  1. Blackwork też mnie ciekawi aczkolwiek bardziej małe, proste wzory. Trzeba mierzyć siły na zamiary ;) Ptaszek fajnie się prezentuje.

    ReplyDelete
  2. Cudny jest ten hafcik. Mix blackworkowych tekstu zachwyca! :)
    To co, teraz czas na dynie? ;P :D
    Jesień juz idzie...

    ReplyDelete